1. ODCIENIE ZDROWIA
  2. Wszystkie artykuły
  3. Życie z astmą: Pamiętam ścisk w gardle i uczucie, że zaraz zabraknie mi powietrza...

Życie z astmą: Pamiętam ścisk w gardle i uczucie, że zaraz zabraknie mi powietrza..

Getty Images/ Maciek, 37 lat

Mam wierną przyjaciółkę: na imię jej astma. Jesteśmy razem ponad 30 lat, czyli mniej więcej od mojego siódmego roku życia. Wiemy o sobie wiele i stale odkrywamy coś nowego.

Nie pamiętam pierwszego ataku, to było już tak dawno, że prawie nie wyobrażam sobie życia bez inhalatora w kieszeni. Wiem, że trochę biegaliśmy z rodzicami po lekarzach, a potem byłem pod stałą opieką pulmonologa. Moja astma przybywając zaciska mi gardło. Czuję, że ono się zwęża, a mnie coraz bardziej brakuje powietrza, wydaje mi się, że zaraz będzie koniec. Szczęśliwie nie nadszedł. Jednak wielokrotnie trafiałem do szpitala czy na pogotowie, kiedy nie miałem przy sobie inhalatora, albo on sam nie pomagał. Początkowo moją chorobą starali się zarządzać rodzice, babcia, inni dorośli. Zwłaszcza mama mamy i ojciec chuchali na mnie i dmuchali. Być może tata miał poczucie winy, że zamieszkaliśmy w domu powstałym z przerobionej stodoły, ze słaba izolacją i idealnym środowiskiem dla rozwoju grzybów. Rozprzestrzeniły się i prawdopodobnie przyczyniły do mojej choroby. W każdym razie w testach alergologicznych wyszło uczulenie na grzyby, pyłki, koty, kurz.

Moi rodzice byli Indianistami, czyli miłośnikami kultury Indian. Jeździliśmy więc na zloty, podczas których mieszkaliśmy w tipi, czyli dużych indiańskich „namiotach” z ogniskiem w środku. Zwykle w takim pomieszczeniu z grubego płótna na żerdziach gromadziło się mnóstwo dymu. Wielu osobom podrażniało to oczy. Tymczasem mnie dym nigdy nie doprowadził do duszności, a mieszkanie w „indiańskiej wiosce” sprawiło, że miałem barwne dzieciństwo. Natomiast każdy większy wysiłek fizyczny wywoływał duszność i eliminował mnie z gry. Stało się jasne, że nie zostanę olimpijczykiem.

Jednak przez większość czasu miałem poczucie kontroli nad chorobą – pod warunkiem, że pamiętałem o wszystkich jej wymaganiach. Problemem bywało moje zapominalstwo, które dotyczyło inhalatora i leków. Zdarzało się, że byłem bez zabezpieczenia, przychodził atak i byłem zdany na pomoc towarzyszących mi osób. Nie raz wieźli mnie na sygnale do lekarzy. Wtedy było mi głupio i miałem poczucie winy, że moja nieostrożność do tego doprowadziła.

W młodości, chyba na zasadzie buntu wobec choroby, zacząłem palić papierosy. Nie wywoływały ataków, ale nie poprawiały na pewno stanu moich oskrzeli. Na szczęście rzuciłem palenie. Zrozumiałem też, że z astmą będziemy już zawsze, czy mi się to podoba, czy nie. I lepiej się jej nauczyć, przeciwdziałać atakom, niż zdawać się na los.


NPS-PL-NP-00849-02-2023

Znalazłem ten artykuł:

Udostępnij tą stronę:


Może zainteresuje Cię również…