Jak się czułem?

at talk

Panuje przekonanie, że leczenie raka jest bardzo nieprzyjemne, bolesne i często odziera nas z godności. Nie zgodzę się. W moim przypadku poprawa samopoczucia, wynikająca z odblokowania dróg moczowych, dała mi tyle wiary w sukces terapii, że nie myślałem o niedogodnościach. A one przecież jednak się pojawiły. Przede wszystkim odnotowałem spadek sił – jak mi wyjaśniono – z powodu spadku działania testosteronu, obniżonego przez terapię hormonalną. To naturalna reakcja i trzeba po prostu zaakceptować ten fakt. Jednak myli się ten, kto myśli, że to mnie jakoś życiowo ograniczyło.

Mam też poczucie, że sprzyjał mi los. W tym czasie nasz starszy syn, który pracuje w Krakowie i wraca na weekendy w Warszawy, podczas postoju, przy parkingu na stacji benzynowej, znalazł poranionego, brudnego i zmarzniętego kundelka, w „typie” jamnika. Michał wiedział, że obiecaliśmy sobie rodzinnie już nigdy nie brać psa – po tym, jak przeżyliśmy śmierć naszej ukochanej sznaucerki dwa lata temu. Ale serce mu nie pozwoliło zostawić tego biedaka na pastwę losu. Zapakował go do samochodu, po drodze kupił worek karmy i bez zapowiedzi przywiózł psiaka do nas do domu – późnym wieczorem, w piątek, podczas listopadowej mżawki.

Oczywiście, że przygarnęliśmy tego zabiedzonego „jamnika”. A on bardzo szybko nam się odwdzięczył. Od początku było jasne, że to ja będę wychodził z nim na spacery – zawsze byłem osobą ruchliwą, lubię mieć coś fizycznie do roboty. Przygarnięcie psa to był strzał w dziesiątkę – od tej pory robię z nim dziennie po 15000 kroków podczas spacerów. To bardzo pomaga uporać mi się ze słabością wynikającą z leczenia. Na pewno mam teraz więcej ruchu niż przed diagnozą.

Także radioterapia nie była dla mnie dużym obciążeniem. Czułem się dobrze – i fizycznie, i psychicznie. Cały czas myślałem tylko o tym, że wracam do zdrowia. Muszę jednak otwarcie opowiedzieć o, możliwym skutku ubocznym leczenia raka prostaty, który mnie dotyczy, a bywa powodem wstydu dla wielu mężczyzn. To zaburzenie funkcji zwieraczy. Mówiąc wprost – podczas najintensywniejszego leczenia musiałem zdecydować się na zakładanie specjalnej bielizny chłonnej. Czy się wstydziłem? A czego? To naturalny,  etap leczenia. Zresztą kiedy problem nietrzymania moczu dotyczy kobiet, nie wydaje się tak drastyczny. Czego miałby się więc wstydzić facet? Po zakończeniu  radioterapii problem z biegiem czasu praktycznie zniknął. Dla pewności  noszę jednak małe dyskretne wkładki, zaprojektowane specjalnie dla mężczyzn.

Co chciałbym przekazać

Mija rok od diagnozy. . Po zakończeniu radioterapii utrzymano u mnie leczenie hormonalne. Będę je stosował jeszcze przez najbliższe trzy lata. Podczas konsultacji u lekarza dowiedziałem się, że moja prostata jest teraz jak „ususzona śliwka”. Uznano, że to bardzo dobrze rokujący objaw. Myślę, że mogę teraz wystąpić z pozycji osoby, która udzieli rady innym mężczyznom: panowie, badajcie regularnie PSA. Moi synowie, obaj po czterdziestce, od razu to zrobili, choć zwykle zaleca się takie badanie po 50. urodzinach. Ale to nie wszystko - nie wstydźcie się iść do urologa na badanie per rectum. To tylko moment niewygody, a pozwala w prosty sposób wykryć chorobę na wczesnym etapie. Nie ma wtedy ryzyka powstania przerzutów, nowotwór można usunąć – i to często przy pomocy najnowocześniejszych metod, jak np. laparoskopowa metoda operacyjna, z użyciem ultra-sprawnego robota DaVincii.

Mam też radę: nie wpadajcie w panikę, jeśli diagnoza brzmi poważnie. Życie czasem stawia nas w trudnej sytuacji. Jednak to od naszego nastawienia zależy, jak będziemy się w niej czuli. Konsekwentne zadaniowe podejście, może przyspieszyć pozytywne efekty leczenia.

NPS-PL-NP-01344-12-24

Znalazłem ten artykuł:

Udostępnij tą stronę:


Może zainteresuje Cię również…

with father

Nie warto się wstydzić

Dowiedz się więcej
Woman working out in the gym

Jak ćwiczenia siłowe pomogły mi odkryć moją wewnętrzną siłę po chorobie nowotworowej

Dowiedz się więcej