Badajcie się, dziewczyny! To nie jest tylko przypadłość staruszek. Ja mam 53 lata i o tym, że choruję na osteoporozę, dowiedziałam się przypadkiem, po… utracie wzrostu.
– Nie pamiętam, by jakoś szczególnie bolały mnie kręgosłup i szyja, żadnych złamań. Zero wskazówek. Ot, któregoś dnia, stając przed lustrem z córką, zauważyłam, że jestem od niej znacznie niższa. Zmierzyłam się: ubyło mi 5 centymetrów! I zupełnie przypadkiem, żartem, wspomniałam o tym mojej ginekolożce podczas wizyty. Coś w stylu, że „wagę mam w normie, bo może i przytyłam, ale za to znacznie zmalałam” – opowiada Agnieszka. – Z miejsca dostałam zlecenie zrobienia badań z krwi, m.in. stężeń wapnia, fosforu i witaminy D, oraz skierowanie na densytometrię, czyli radiologiczne badanie gęstości kości.
Ale dalej nie wydawało mi się to pilne.
U mnie na pierwszym miejscu była praca. Poza tym zawsze myślałam, że choroby to coś, co mają inni. Naprawdę nie wiem, kiedy wzięłabym się za siebie, gdyby nie telefon od mojej mamy, że upadła i złamała kość przedramienia - bo ma zaawansowaną osteoporozę. Wtedy dopiero zapaliła mi się czerwona lampka w głowie.
Agnieszka jest zadbana, drobna. Lekko przygarbiona. Pracuje w dużej, znanej kancelarii prawnej. Od kilku lat jest w nowym związku, ma dorosłą córkę i nastoletniego syna, trzy koty. Mieszka w Warszawie. Dużo pracuje („za dużo” - wzdycha), i to w dużym stresie. Teraz sen z powiek spędza jej przede wszystkim diagnoza. – Byłam w szoku, bo badanie wykazało, że mam złamania kości kręgosłupa w odcinku szyjnym. Ja tego w ogóle nie czułam. Okazuje się, że tak bywa, że nie zawsze manifestuje się to bólem. Wiele przypadków złamań osteoporotycznych jest niebolesnych – relacjonuje. – Owszem, czułam dyskomfort, ale kładłam go na karb przepracowania, długich godzin przed laptopem, niewygodnego materaca, bo niedawno zrobiliśmy remont i wymieniliśmy meble w sypialni. Głównym objawem było lekkie przygarbienie i wspomniany ubytek wzrostu… Długo nie mogłam się uspokoić. Dotarło do mnie, że w każdej chwili może pęknąć mi kolejna kość, w ręce, nodze, żebro. Zaczęłam bać się zwykłych, domowych czynności – przenoszenia zakupów, wyciągania walizek z pawlacza, nawet podawania ręki osobom, które mają ją zwyczaj mocno ściskać. Zrozumiałam to słynne zdanie, że „osteoporoza to cicha złodziejka kości”. Okradała mnie przez całe lata. A już szczególnie „wzięła się do roboty”, gdy weszłam w okres transformacji menopauzalnej. Tak jak i moja mama miesiączkować przestałam wcześnie, mając 46 lat.
NPS-PL-NP-01447-05-25