Skąd się bierze osteoporoza

Woman with headphones, standing outside

Osteoporoza to przewlekła choroba powodująca zmniejszenie się gęstości mineralnej kości, co sprawia, że stają się łamliwe. 

Szczególnie liczną grupą chorych są kobiety w wieku 50+ lat. Szacuje się, że kruche kości ma nawet co trzecia Polka po menopauzie. Ma to związek ze spadkiem poziomu estrogenów, do zadań których należy także zaopatrywanie kośćca w wapń. Gdy hormonów ubywa, zmniejsza się więc gęstość kości, dotychczasowa ich struktura ulega zaburzeniu. Problem nasila się z wiekiem – ażurowe jak koronka, a przez to łamliwe kości, ma nawet 40 proc. Pań powyżej 50 rż. (dla porównania – panów w tym wieku tylko 13-22 proc.). W zaawansowanych przypadkach złamanie mogą powstawać nie tylko wskutek lekkich urazów, ale nawet kichnięcia czy zakasłania. W starszym wieku bywa to niebezpieczne, gdy np. przez popękane żebra nie sposób złapać oddechu. Nie bez przyczyny osteoporoza i jej powikłania są jednym z najczęstszych przyczyn zgonów w krajach rozwiniętych. Złamane kości mogą prowadzić także do zaników mięśni, odleżyn czy wyższej zapadalności na zakażenia.

– U mnie, poza spadkiem estrogenów, przyczyną choroby był jeszcze jeden czynnik: „rabunkowy” styl życia, jak się wyraził doktor. Jako wiecznie zapracowana osoba nie odżywiałam się najlepiej, głównie kawą i dymem papierosowym, a stres rozpuszczałam w alkoholu. Przez całe lata normą była wieczorna lampka wina lub dwie, drink z palemką na rozluźnienie – przyznaje Agnieszka. – Miałam też potężne niedobory witaminy D3. Prawie nie wychodziłam na słońce, autem z podziemnego parkingu spod domu jechałam na parking pod budynkiem pracy. Nawet latem, podczas wakacji, chodziłam zakryta, z twarzą grubo posmarowaną kremem z wysokim filtrem.

Badajcie się, dziewczyny

Zaawansowaną osteoporozę (wynik badań powyżej 2,5 BDM) też mama Agnieszki, pani Hanna. Jest jeszcze drobniejsza niż córka, niższa i bardziej zgarbiona. Prawy łokieć trzyma nienaturalnie przykurczony do tułowia. Potknęła się, schodząc po schodach. Nie zauważyła, że mają o stopień więcej, upadła na prawą rękę, którą odruchowo podniosła, żeby osłonić twarz. Niegroźny – dla innej, zdrowej osoby – wypadek dla niej skończył się złamaniem. O tym, że ma „słabe kości” wiedziała od dawna, mniej więcej od czasów menopauzy. – Zaczęły mnie wtedy bardzo boleć plecy – opowiada. – Kiedy do tego doszło drętwienie nogi, znajoma namówiła mnie, żebym poszła na serię masaży. To było pod koniec lat 90., w Polsce nie było jeszcze tylu specjalistów, co teraz. Umówiłam się do jej znajomego. Podczas masażu płakałam z bólu, a „specjalista” upierał się, że to dobrze, że ma boleć, że musi być mocno. Tyle że po powrocie z jednego z takich zabiegów mąż zawiózł mnie prosto do szpitala. Okazało się, że mam złamanie kompresyjne kręgu w odcinku piersiowym. Wypuszczono mnie z kompletem leków, które się szybko skończyły, oraz z zaleceniem codziennego wypijania szklanki mleka, którego nie cierpię. Przez całe lata starałam się oszczędzać, przyjmowałam preparaty z wapniem. Aż do teraz myślałam, że to tylko moja sprawa. Nie sądziłam, że osteoporoza może rozwinąć się także u mojej córki.
– A ja nie znałam tej historii mamy – mówi Agnieszka. – Na studia wyjechałam do Warszawy, mieszkamy 300 km od siebie. O złamaniu, o szpitalu pamiętam jak przez mgłę. Miałam wtedy małe dziecko, potem trudny rozwód, do mamy dzwoniłam rzadko. „Osteoporoza” to był egzotyczny termin, nic mi nie mówił.

NPS-PL-NP-01448-05-25

Znalazłem ten artykuł:


Może zainteresuje Cię również…


Woman strecthing outdoors

Czy to prawda, że tego się nie leczy?


Woman smiling outdoors

Wielkie „O”, czyli choroba, która może czaić się w każdej z nas